poniedziałek, 13 kwietnia 2015

#VeGeFaza I żyli długo i szczęśliwie...


Nie, nie my, plemię Hunzów. 

Jesteście w stanie uwierzyć w to, że na naszym cudownym świecie istnieje taki lud, który nigdy nie słyszał o bardzo popularnych
u nas chorobach cywilizacyjnych takich jak nowotwory, cukrzyca (co 40 sek w jednej osoby w Polsce diagnozuje się cukrzyce), choroby serca?

Jesteście w stanie uwierzyć, że Ci sami ludzie nie wiedza czym są alergie, co to jest odra, ospa, świnka? 

Niemożliwe, a jednak. 

Badacze twierdzą, że jest to skutkiem "cudownej diety Hunzów". W skrócie opiera się ona na spożywaniu dużej ilości zbóż, zielonych warzyw liściastych, owoców, głównie moreli, z których pestek również robią olej i jedzeniu mięsa bardzo, bardzo rzadko. Oczywiście nie samą dietą żyje człowiek. Przyczyną  takiego super stanu zdrowia jest także styl życia. Żyją zupełnie bezstresowo, cieszą się tym co jest tu i teraz, dużo pracują fizycznie, przebywają wiele czasu na słońcu, a nie godzinami na kanapie z piwem
w ręku.

Nie będę się szczegółowo rozpisywać, podam linki, gdzie znajdziecie więcej informacji na temat Hunzów i być może czymś się zainspirujecie.




A teraz JA. Ja i moje złote myśli na temat odżywiania się. Nikogo do niczego nie chce przekonywać, broń Boże nakłaniać, to są tylko informacje, co z nimi zrobicie - I DON'T CARE. 

1. SŁCUHAM 





Ja rozumiem, że większość ludzi ma problemy ze słuchaniem siebie nawzajem. To chociaż jakkolwiek abstrakcyjnie to brzmi posłuchajmy tego co mamy do przekazania sobie sami. To nie jakaś nowa górnolotna filozofia, tylko zwyczajnie. Nasz organizm nie jest taki głupi i doskonale wie, czego potrzebuje (w przeciwieństwie do kobiet). Wie kiedy jest głodny, a kiedy nie, więc nie wpychajmy niepotrzebnie jakiegoś żarcia do środka jak już jesteśmy napchani 3-krotnie. Ja z tego słuchania siebie zostałam wege. Zauważyłam po prostu jak się czuje po zjedzeniu posiłku mięsnego w porównaniu do tego bez mięsa. Dodałam, odjęłam, podzieliłam i wyszło, że lepiej. Ja wiem, że pewnie powinnam powiedzieć, iż zostałam wege ze względu na cierpienie zwierząt
(co oczywiście jest również elementem mojego myślenia), ale przede wszystkim była to decyzja z egoizmu, czyli ze źródła, większości moich decyzji. I jak ktoś mi mówi, że niejedzenie mięsa to ograniczenie to mam ochotę zabić. Bo ja właśnie od zostania wege poznałam miliony produktów z których wcześniej nie korzystałam. Poza tym, w ogóle zaczęłam gotować. Co jest niesamowite, umiem zrobić i obiad i śniadanie i nawet kolacje, przypalając garnki tylko czasem. Zaczęłam myśleć co jem, jak jem, jakaś taka świadomość mi weszła do mózgu. jest fajnie. :)


U was takie słuchanie siebie może doprowadzić oczywiście do innych zmian Jakichkolwiek, byleby zmian i byleby na lepsze. 

2. JEM KASZE


Wszystkie. Gryczane, jęczmiennie, pęczak, kasze manne, kuskus, bulgar. Ale moim absolutnym faworytem i miłością życia jest kasza jaglana. Nie wiem czemu akurat ta mi najbardziej zasmakowała, ale tak po prostu jest. Chociaż może podświadomie jak czytam tego rodzaju opisy jakoś mi się to zakodowało:

"Jagły to najstarsza znana kasza. Otrzymuje się ją z nasion prosa, uprawianego już w epoce neolitu. Ma mało skrobi, za to dużo łatwo przyswajalnego białka. Wyróżnia się najwyższą zawartością witamin z grupy B: B1, (tiaminy), B2 (ryboflawiny) i B6 (pirydoksyny) oraz żelaza i miedzi.Kasza jaglana jest lekkostrawna i nie uczula, bo nie zawiera glutenu. Dlatego warto ją polecić osobom chorującym na celiakię stosującym dietę bezglutenową, a także cierpiącym na niedokrwistość. Ma właściwości antywirusowe, zmniejsza stan zapalny błon śluzowych (wysusza nadmiar wydzieliny), jest zatem dobrym domowym lekarstwem na katar."

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/kasza-jaglana-wlasciwosci-lecznicze-wartosci-odzywcze_41234.html


Jeżeli chcecie wiedzieć, dlaczego kasze są takie zajebiste, odsyłam do:


3. NIE JEM ŚMIECI 





Jeżeli moja koleżanka robi makaron z sosem, a sos wcześniej był kupą proszku w papierowym opakowaniu i ja wchodzę do kuchni i już wiem co ona wyczynia po czuje ten charakterystyczny jak to mówi Kate: POSMAK CHEMII.  Czy naprawdę nie smaczniejsze jest kupienie kilku warzywek, dodanie paru przypraw, jogurtu naturalnego i jest super pysznie i  każda nasza komórka się cieszy?
A propos jogurtów naturalnych. Nie jem tych wszystkich jogurtów smakowych, tych tak zwanych z dodatkiem owoców, które nigdy na oczy owoców nie widziały, wolę kupić owoc osobno i jogurcik naturalny i sobie pomieszać. Polecam. Ja już nawet nie wspomnę o tych wszystkich gotowcach ze sklepów, o tych wszystkich mrożonych zapiekankach. O burgerach z ulicznych budek. Boże, kiedyś to zjadłam, jak jeszcze spożywałam mięso. Taa, chyba łudziłam się że spożywam, bo wszystko w tym burgerze było nieświeże i niejadalne. W podobny sposób raz na zawsze zaprzestałam jeść w Maku, KFC i inne, polecam hamburger z Burger Kinga na dworcu głównym w Pradze. Już więcej nie tknęłam. I jak już hamburgery, to kurde, jest tyle zajebistych knajp, gdzie podają je pysznie, nie tak bardzo fast przygotowane, ze świeżymi warzywami, pełnoziarnistymi bułkami i rzeczywistym mięsem
a nie napompowaną gumą. 


4. OWOCE WARZYWA WIADOMO.

#SZAŁ #CIAŁ #WTRĘT

A teraz jak świętuje otrzymanie stypendium :D Szaleństwo, prawda? Nie, nie ma lodów z ogromną ilością bitej śmietany 
i 15 pączków z nadzieniem kokosowym. Ale jest o wiele pyszniej i przyjemnie. Miodolada malinowa: zawiera naturalny miód pszczeli i naturalny sok malinowy, bez dodatku cukru oczywiście, po co spaprać tak cudowny napój jakimś gównem i na dodatek białym. Do tego moja ulubiona nowość czyli batony firmy Zmiany Zmiany. <3 100% wegańskie, bez cukru, tylko naturalne składniki, są kokosowe, czekoladowe i z owocami goji. 


Pozdrawiam i życzę smacznego popołudnia xoxo

~Dredziara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz