wtorek, 7 kwietnia 2015

Co się czyta u Dredziary? #marzec

 SEKS W KRÓLEWSKICH ALKOWACH [Elwira Watała]


"Dawniej ludzkość dążyła do szczęścia, obecnie dąży do orgazmu"



Owszem, lubię czytać książki poruszające tematykę seksu, lecz przez tą szczególnie ciężko było mi przejść. Całe 500 stron, gdzie z każdą kolejną dowiaduje się o tym co tak naprawdę miało miejsce w królewskich alkowach z dużą ilością szczegółów. Być może to właśnie przez jej obszerność, lub też bardzo surowe, realistyczne opisy. Ale nie chce Was zniechęcać. Wręcz przeciwnie.
Historii nie lubię i to był mój sposób na bezsenność w czasach licealnych. Wystarczyło, że otworzę książkę do historii, przeczytam kilka zdań i zgon natychmiastowy. Polecam. Tak więc z całej tej historii interesuje mnie tylko seks.  

Pamiętam jak właśnie w klasie maturalnej prze lekcją historii zaczytałam się w jednym z artykułów gazety FOCUS HISTORIA, mój nauczyciel tego przedmiotu iście zaciekawiony tym faktem, spytał mnie, jaki to dokładnie temat mnie tak wciągnął i ja publicznie przy całej klasie rzekłam, iż tylko jeden jest interesujący, mianowicie o prostytucji w średniowieczu. Więcej nie pytał. 


Z książki pani Watały dowiemy się, który król był erotomanem, na jakich dworach rządziła homoseksualność, co działo się na dworach papieskich, do jakich czynów były zdolne rozhisteryzowane żony, co jest prawdą w legendach o cudownej Sissi i co znaczy małżeństwo per procura.

Autorka wiele razy zwraca uwagę na rolę kobiet w tamtych czasach. "Byłyście tylko polityczno-seksualnym towarem, służącym wyłącznie do prokreacji", czyli Królowa była ozdobą dworu do której łoża przychodziło się z niechęcią, tylko i wyłącznie w jednym celu, natomiast piękne i młode metresy, czyli oficjalne kochanki służyły do spełniania seksualnych pragnień króla i rozbudzania
jego wyobraźni. Takie życie, moi drodzy. 



MYŚL JAK SHERLOCK HOLMES [Maria Konnikova]


"Wiesz tylko to, co w każdej chwili możesz sobie przypomnieć"



Zakochałam się w Sherlocku, a raczej jego sposobie myślenia i mózgu po obejrzeniu pierwszego odcinka serialu Sherlock. Jak to w moim przypadku - czyli serialomaniaczki była w przeciągu kilku dni nadrobiłam wszystkie 3 sezony. Zatem, gdy książka pojawiła się w mich rękach, nie mogłam się oprzeć. Pomyślałam - bosko, w końcu będę mądrzejsza jeżeli chodzi o zmysł obserwacji.
Mam z nim duży problem, ogromu rzeczy wokół mnie nie zauważam, pomijam. Zdarzyło się nawet, że poruszając się komunikacją miejską podobno patrzyłam prosto w twarz mojej kuzynki. Podobno, bo ja jakoś tego nie zauważyłam, nie zwróciłam na nią uwagi. Nie wiem czy to jest spowodowane natłokiem myśli, czy po prostu celowym pomijaniem otaczającej mnie rzeczywistości. Nie myślę jak gotuję, nie myślę podczas wykonywania domowych czynności, co czasem niestety prowadzi do minikatastrof :D Ale jak na razie nikogo nie zabiłam. Także sukces. 

Wracając do książki, właśnie przed chwilką ją skończyłam, nie ma oczywiście efektu BUM i nagle jestem genialna.
Natomiast można z niej wiele pożytecznego wynieść. Oto, co mówią moje notatki.

Autorka zaczyna książkę od przedstawienia, na czym w ogóle opiera się naukowa metoda myślenia. Mnie zaskoczył punkt ostatni, mianowicie po określeniu problemu, obserwacjach, dedukcji,  hipotezie, sprawdzeniu, wszystkie czynności powtórzyć.
To, że znaleźliśmy najbardziej pasujące nam rozwiązanie problemu po milionach godzin przemyśleń, niekoniecznie znaczy, że jest ono najlepsze. A więc po pierwsze, powtarzamy :)Po drugie zaczynajmy od dozy sceptycyzmu, a nie od łatwowierności. Właśnie. Ktoś mi coś powie, a ja od razu w to wierzę, a raczej przyjmuję jako pewnik. Nie mam na myśli tego, że należy nie ufać ludziom, lecz bardziej to, że czasem przefiltrować wiarygodność informacji do nas docierających. Autorka wielokrotnie podkreśla nam najczęściej popełniane przez nas błędy. Do nich między innymi należą efekt pierwszego wrażenia i dedukcja nie tylko
na podstawie obserwacji, ale w połączeniu ze skojarzeniami. Bo jak się nam coś wyryje w tym naszym mózgu, to bardzo ciężko jest nam później się od tego uwolnić. A to takie ograniczające...ahh...

I na koniec najważniejszy jest spacer! Tak właśnie, nic innego, tylko prosty spacer. Taki dobroczynny. Pozwala nam skutecznie odizolować się od problemu i cytuję "wspomaga kreatywne myślenie, regulowanie uwagi i mechanizmu kontroli poznawczej
w mózgu"

Zdecydowanie ta książka zainspirowała mnie do tego, żeby jednak chociaż spróbować opanować natłok myśli. Chociażby poprzez medytacje. Będzie ciężko. Ale jak mawia M. no pain no fun



MĘŻCZYZNA, KTÓREGO NIE CHCIAŁA POKOCHAĆ [Federico Moccia]




Last, but not least. Moja absolutnie ulubiona pozycja ostatnich tygodni. Mamy tutaj kobietę, wybitną pianistkę, nadzwyczaj urodziwą, bardzo sensualną. Ma męża od kilkunastu lat, architekta, który ulega tragicznemu wypadkowi. Pojawia się ON. Dojrzały, bogaty, pociągający, wręcz hipnotyzujący, mega przystojny. Taki mężczyzna, który zdecydowanie ma to coś. Taki mężczyzna, który doskonale wie, czego chce kobieta i taki mężczyzna, od którego można się uzależnić. Ona dla swojego męża potrafi na wiele lat zrezygnować z ukochanej pasji - gry na fortepianie. On nigdy nie był zakochany, odcina się od miłości po ogromnej stracie swojej siostry. Jednak po spotkaniu Jej, wszystko się zmienia. Tak jak zazwyczaj uwodził kobiety, zawsze mężatki, dawał im niesamowite chwile uniesienia i oderwania od ich nudnego życia, następnie porzucał, przy okazji niszcząc ich stabilne życie. Tak w tym przypadku jest inaczej. Z każdą kolejną stroną coraz bardziej się wciągamy w ich historie, chcemy więcej, chcemy wiedzieć jaką decyzję podejmie nasza pianistka. Podjęła tą najmniej przeze mnie spodziewaną, właściwie w ogóle niespodziewaną, lecz najmądrzejszą. Najbardziej inspirującą. Taką, jaką powinna podjąć każda mądra kobieta walcząca o siebie. 


~Dredziara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz