wtorek, 17 lutego 2015

Źle się czuję, gdy muszę się przebierać.

To jest cytat. 


  Jak każda kobieta staram się wyglądać dobrze i być wierną własnemu stylowi. A ten, który preferuję, to styl miejski. Źle się czuję, gdy muszę się przebierać,bo im bardziej się staram, tym gorzej wyglądam (śmiech). Wybieram najprostsze opcje.

No i bardzo dobrze. Dlatego cenię Olgę Frycz, bo woli się ubierać niż przebierać.Okey, ja też umiem stanąć na ściance  w pięknej sukni od Zienia. A co. I chętnie bym stanęła. Gdyby kiedykolwiek było mnie na to stać. Choć hmmm.. gdyby było mnie stać na sukienkę za kilka tysięcy PLN to kupiłabym sobie za to zajebisty rower i jakieś 13 sukienek w lumpie. No ale jak kto woli. 

Nie nazwę Olgi ikoną mody. Chociaż są tacy odważni, którzy tym tytułem mianują Małgorzatę Sochę, Małgorzatę Kożuchowską czy Dorotę Horodyńską. Gratuluję. Nie tytułu. Odwagi.








Prosto. Spodnie, koszulka, żakiet. tenisówki. Rock n Roll. 

Ewentualnie zamiana żakietu na długi płaszcz. Lux. 





Jest jeszcze wersja elegancka. A co, czasem można zaszaleć. 





Czy dostrzegacie to co ja? Te same mokasyny założone dwa razy? I to w wersji na ściankę?
Niewiarygodne. Jak tak można. To jest oczywiście ironia z mojej strony.
I dowód na autentyczność stylu Olgi i świadomość tego co ma w szafie. Ubiera się jak lubi.
Nie przebiera. 


Dlatego jest dla mnie inspiracją. 

Być może wolisz te wszystkie ubrane przez stylistkę lalki idealne w za ciasnych szpilkach, i blogerki, które po sesji zdjęciowej do najnowszego posta ściągają te średnio wygodne stylizacje, poza tym ja rozumiem odwaga, szaleństwo, ale przy ujemnej temperaturze zakolanówki i delikatną koronkę? Współczuję a jednocześnie podziwiam. Za poświęcenie. 

Twoje życie, Twoja inspiracja. :)
Ja niczego absolutnie nie neguję. 

Życzę uśmiechu!

~Dziedziara

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz